11 najczęstszych błędów w typografii i jak ich uniknąć

with Brak komentarzy

Na typografię zwykle zwracamy uwagę, gdy jest bardzo zła (sic!) lub gdy sami stajemy przed wyborem fontu do naszego projektu. Do około 1960 r.kaligrafia była w Polsce przedmiotem nauczania początkowego. Lekcje starannego i estetycznego pisania mogły uwrażliwić młodego człowieka na wygląd liter i nauczyć go przywiązywania uwagi do detalu. Obecnie edukacja w tym zakresie niestety kończy się na etapie poznawania alfabetu, a nasze codzienne typograficzne otoczenie rzadko stanowi dobry wzór do naśladowania. Nie jest też łatwo znaleźć inspirację, nie wiedząc, gdzie jej szukać, na kim się wzorować oraz nie znając zasad. Co przesądza o tym, że typografia jest zła i jak tego uniknąć? Dowiecie się z poniższego zestawienia 11 typowych błędów, a zarazem zasad.

1. Ignorowanie ważnych drobiazgów. 

Z pewnością źle czyta się tekst monotonny, zza długimi lub za krótkimi liniami, za dużą lub za małą ilością znaków w wersie. Idealna ilość znaków w linijce wynosi od 45 do 75. Inny problem to za małe bądź za duże odstępy międzyliterowe lub międzywyrazowe, krój o niskiej czytelności, zła konstrukcja litery.

2. Font bez polskich znaków

Użycie fontu bezpolskich znaków również może się stać przeszkodą. Program automatycznie podmieni je na znaki z kroju defaultowego, czasem nawet nieznacznie się różniące, ale wyglądające trochę inaczej — przykuwające uwagę, powodujące zatrzymanie. 

3. „Sierotki”

Bardzo typowy i irytujący błąd to wiszące spójniki, czyli tzw. sierotki: a, i, o, u, w, z, na końcu linijki. Dla WordPressa powstała nawet odpowiednia wtyczka „Sierotki”, a InDesign ma swój skrypt. Dzięki nim można ten problem szybko wyeliminować.

4. Całe wyrazy pisane tzw. pisanką kaligraficzną (ang. script typeface) z włączonym caps lock’iem

Błędną i dość często pojawiającą się tendencją jest używanie kaligraficznego stylu pisma do tworzenia wyrazów zbudowanych z samych dużych liter. „Wywijasy” mogą się wydawać interesujące, ale lepiej stosować je świadomie i z umiarem. Zwykle wpływa to negatywnie na czytelność tekstu, przeszkadza albo nawet irytuje. Te kroje są projektowane w zupełnie innym celu, naśladują odręczne pismo. Małe litery były opracowane, by można było nimi szybko pisać. Gdybyśmy spróbowali napisać ten sam tekst dużymi vs małymi literami, okazałoby się, że ten pierwszy zajmuje dużo więcej czasu. Schemat ten ma obecnie duży wpływ na to, jakie mamy przyzwyczajenia widząc kształt liter, a także na to, jak są projektowane. Ja osobiście nie znam żadnej pisanki kaligraficznej zaprojektowanej tak, by dobrze wyglądała w tekście pisanym samymi dużymi literami. Jeśli już chcemy wyróżnić jakieś słowa za pomocą takiego kroju, najlepiej sprawdzić w glifach alternatywnych, czy nie ma ładnych swashy. Najczęściej dodaje się taką bardziej ozdobną literę z przodu albo na końcu wyrazu, ewentualnie litery: p, g, d, t, j czy y mogą wyglądać naturalnie z wywijasem w środku słowa. Wygląda to ciekawie i jest poprawne. Zawsze pierwsza litera powinna być duża, a kolejne małe, również w imionach na zaproszeniu.

5. Kształty liter przejęte z innych języków

Kolejnym problemem związanym z pisankami jest często pojawiające się francuskie „z” i „r” czy nawet duże „G” wyglądające jak „J”. Jeśli mamy dwa bardzo podobne kroje, zdecydowanie lepiej wybrać ten, który ma standardowe litery. Przy pisankach bądź krojach kaligraficznych nie jest to łatwe, bo często litery są tak projektowane. Wynika to stąd, że francuskie „r” czy „z” łatwiej łączyć zresztą liter w piśmie odręcznym.

Odnośnie do wspomnianego dużego „G” w tekście cyfrowym wygląda to dość ekscentrycznie. Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Sama byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam je w foncie i postanowiłam poszukać odpowiedzi napytanie, skąd wziął się taki kształt litery na jednej z grup literniczych. Okazało się, że problem wynika z edukacji w zakresie kaligrafii w USA. Ponoć tak wygląda u nich podręcznikowe, kaligraficzne „G”.

6. Fonty niedopasowane do charakteru treści

Fonty dzielimy na displayowe, tekstowe i kursywy. Wykorzystanie ich w nieodpowiednich miejscach może mocno wpłynąć na czytelność tekstu. Fonty displayowe nadają się świetnie do tytułów, nagłówków. Tekstowe, jak sama nazwa wskazuje, do przekazania treści, dłuższych fragmentów, konkretnych informacji. Używamy tych krojów w miejscu, w którym zależy nam na skupieniu uwagi odbiorcy na tym, co mamy mu do przekazania. Kursywy też zdecydowanie bardziej nadają się do tytułów, gdyż czytanie dłuższych tekstów może być dla odbiorcy uciążliwe. Wiedząc, że mamy taki podział łatwiej jest optymalnie ustawić architekturę informacji. Tytuł jest odpowiednio wyróżniony, tekst właściwy jest złożony fontem działowym o czytelnym kroju. Zaznaczenie części nagłówkowej i tekstu ma też duże znaczenie w kontekście pozycjonowania (SEO). W fachowej typografii jest tych podziałów nieco więcej. Zainteresowanym polecam np.książkę: „The Geometry of Type”, S. Coles’a.

7. Skomplikowane kompozycje

Równie ważną zasadą jest „mniej znaczy więcej”. Tworzymy treści w określonym celu, więc zaplanujmy stronę tak, by od razu było jasne, jaką mamy intencję. Niezależnie od tego, czy będziemy promować je głównie w mediach społecznościowych, czy za pomocą e-booka, bloga, ulotek, bannerów, jeśli np.używamy rzucającego się w oczy koloru różowego, starajmy się, by nie występował w nadmiarze. Przykładowo, na naszym landingpage’u będzie to przycisk call to action (np. kup, zamów, dowiedz się więcej). Element, który szczególnie chcemy podkreślić. W razie wątpliwości najlepiej użyć prostszego zestawienia, przetestować kilka różnych rozwiązań i pamiętać, by we wszystkich materiałach zachować spójność.

8. Za duży lub za mały stopień pisma

Wielkość litery dla tekstu na stronę www i do druku trochę się różni. W większości materiałów orientacyjny rozmiar tekstu, tzw. body do druku to 12, ale zdarzało mi się projektować książki z fontem w rozmiarze 10 i ulotki w rozmiarze 16, więc bywa różnie. Tak samo jest z tekstem do Internetu — widełki bywają szerokie, od 14 do nawet 22. Najpopularniejszy i podawany w największej ilości źródeł rozmiar to obecnie 16. Jest to tylko orientacyjny rozmiar ze względu na to, że różne są i fonty i monitory, na których będziemy czytać. Przy składaniu tekstu najistotniejsza jest wysokość „x” (ang. height).

Czasami z ciekawości sprawdzam nazwę, rozmiar i odmianę fontu na stronie za pomocą rozszerzenia do przeglądarki Chrome o nazwie Font Ninja.

Dla przykładu, pierwszy z powyższych fontów to Verdana. Został zaprojektowany z myślą o tekście do Internetu. Będzie bardziej czytelny w mniejszym rozmiarze. Natomiast drugi font – Baskerville, będzie mniej czytelny i trzeba będzie go nieco powiększyć. Dlatego podawanie ścisłych widełek nie zawsze się sprawdza. Na wybór właściwej wielkości fontów ma wpływ wiele czynników. Warto przemyśleć, gdzie nasi odbiorcy będą głównie czytali czy oglądali nasze grafiki, czy będą to ludzie starsi, o słabym wzroku, itp.

Pomimo tego, że Verdana została zaprojektowana pod Internet, polecam jednak poszukać innego kroju. Wybór mamy naprawdę duży, a Verdana jako defaultowy krój przeglądarkowy po pierwsze nie sprawi, że się wyróżnimy, po drugie była projektowana zmyślą o zwiększeniu czytelności, a niekoniecznie atrakcyjnym i ciekawym wyglądzie. Powstała w 1996 roku, a w kwestii samych monitorów, wiele się zmieniło w jakości wyświetlania obrazu i tekstu.

9. Zestawianie dwóch podobnych do siebie fontów

Jak już wspominałam, fonty dzielą się na displayowe, tekstowe i kursywy. Mogą też występować w różnych grubościach, szerokościach i kątach nachylenia, np.regular, italic, slanted, bold, thin, light, heavy oraz medium. Jeśli wybierzemy font mądrze, to w jego zakresie uda nam się zbudować sensowną i spójną architekturę informacji. Dwa podobne kroje obok siebie będą się zlewać, nic nie wniosą i będzie wiało nudą. A na dodatek ktoś może pomyśleć, że zrobiliśmy błąd. Przy tak dużym wyborze, jak obecnie, postawienie na podobne kroje staje się zupełnie bezzasadne.

10. Używanie więcej niż dwóch fontów

Z drugiej strony, jedną z często podawanych zasad jest nieużywanie więcej niż dwóch frontów. Trudno się z nią nie zgodzić. Takie podejście bardzo porządkuje nasz tekst. Przy prostych tekstach dwie odmiany lub dwa różne ładnie się komponujące fonty to maksimum. Większa ilość najczęściej wprowadza chaos. Jeśli jest to uzasadnione, oczywiście można to zrobić. Zasady są po to, by je łamać, ale świadomie. Przy bardziej złożonych projektach, takich jak np.strona internetowa, lepiej jest wybrać jeden font z dużą rodziną odmian do składu wszystkich elementów informacyjnych na stronie i jeden ozdobny do tytułów.

11. „Najgorsze kroje na świecie”.

Ogólnie przyjęte „najgorsze” fonty nie zawsze są faktycznie najgorsze. Jako przykład najlepiej posłuży nam tu wyszydzany na wszystkie możliwe sposoby Comic Sans. Sam w sobie nie jest zły. Jest po prostu krojem, który był wielokrotnie używany w zły sposób. Jakbyście odebrali poważny tekst napisany krojem przeznaczonym do komiksów, bądź dziecięcą pisanką? Brzmi komicznie, prawda? Stąd też wzięła się zła sława fontu Comic Sans. Wielu osobom wydaje się „przyjazny”, dlatego piszą nim, co popadnie i takie napisy wyglądają nieprofesjonalnie. Jednak już z samego powodu, że Comic Sans w ogólnym obiegu cieszy się sławą najgorszego fontu na świecie, warto po prostu z niego zrezygnować.

Myślę, że do listy fontów, nad których użyciem należałoby się zastanowić dwa razy, można spokojnie dodać Papyrus, Arial, Verdanę, Times New Roman i Curlz. Poza tym w sieci jest mnóstwo innych zestawień z fontami, z których lepiej zrezygnować. Argumenty są różne. Najczęstsze to właśnie ogólne przemęczenie nadużywaniem jakiegoś kroju, używanie go do odmiennych celów niż został stworzony, w nieumiejętny sposób. Większość ludzi nie zwraca uwagi na typografię, więc tym bardziej nie ma pojęcia o tym, że jakieś fonty są, czy były nadużywane. Lepiej dla bezpieczeństwa wygooglować, czy font jest „bezpieczny” i czy na pewno został zaprojektowany zgodnie z naszymi potrzebami.

Czy zasad warto się trzymać?

Jak widzicie, zasady czy wskazówki wynikają nie tylko z estetyki. Nie jest to jedynie kwestia „podoba mi się, nie podoba mi się”. Sposób czytania i odbioru tekstu złożonego dobrze i źle był wielokrotnie badany i ma bardzo duży wpływ na to, czy odbiorca zechce przeczytać całość naszego posta, czy bardzo szybko się rozproszy i zrezygnuje. Nasz wzrok przeskakuje przez tekst tzw. fiksacjami i sakkadami, a to jak przebiega jego ścieżka, sprawdza się za pomocą badań eyetrackingowych. Im mniej zatrzymań, tzw. utrudnień na ścieżce przebiegu wzroku, tym większe prawdopodobieństwo, że odbiorca dobrnie do końca tekstu.

Zła typografia to również sygnał dla przeglądarki Google. Gdy mamy źle złożony tekst i duży współczynnik odrzuceń (ang. bounce rate), nasza strona jest gorzej pozycjonowana w wynikach wyszukiwania. Nawet jeśli tekst jest wartościowy, to czytelnik może się męczyć czytaniem tekstu np.kursywą lub fontem displayowym czy odmianą heavy bold. Czasem w takich wypadkach gubią się różne detale litery i przekaz staje się nieczytelny.

Mówi się, że dobra typografia jest niewidzialna, czyli nienarzucająca się, czytelna, dopasowana do miejsca i charakteru publikacji oraz odbiorcy. Stosowanie powyższych zasad uprości Wasze dążenia do idealnego projektu i pozwoli tworzyć treści, które cieszą oko, zamiast je fatygować.

Zostaw Komentarz